Z początkiem sierpnia futsalowy Piast Gliwice rozpocznie przygotowania do sezonu 2016/17. Drużynę poprowadzą: Sebastian Wiewióra (trener)i Jacek Podgórski (II trener). Wiewiórajest dobrze znany, nie tylko w środowisku futsalowym. „Seba” jest ikoną Carbo Gliwice. Grał w tym klubie, gdy Carbo walczyło o awans do II ligi. Równolegle zdobywał kolejne medale mistrzostw Polski w Futsalu. Teraz niewątpliwie spotkał go zaszczyt, by poprowadzić Piasta Gliwice
- Bardzo mi się ten projekt podoba, ale nie chodzi tu tylko o moją osobę. Mam nadzieję, że oznacza to dla klubu stabilizację na dłuższy czas i powrót do czasów, gdy Futsal w Gliwicach był na topie. Wszyscy wiemy jaką marką jest Piast Gliwice, a szczególnie po tym sukcesie w poprzednim sezonie. Oby wszystko wypaliło, tak jak zarząd klubu planuje – komentuje Sebastian Wiewióra.
Urodzony w Gliwicach Wiewióra zaczynał swoją przygodę piłkarską w Carbo, m.in. dlatego, że w połowie lat 90-tych to był najsilniejszy gliwicki klub piłkarski.
- Był taki okres, kiedy Piasta nie było w tabelach ligowych i wtedy Carbo było na topie. Graliśmy z powodzeniem w III lidze. Mieliśmy bardzo fajną drużynę, dobrze zarządzaną i zarabialiśmy niezłe pieniądze. Potem Piast się reaktywował. Na klubie z Okrzei skoncentrowano wszystkie siły i środki. Piast piął się w górę, a Carbo szło w dół – przypomina Wiewióra.
Trener futsalowego Piasta miał okazję zagrać na dużym boisku przeciwko niebiesko-czerwonym. Rywalizacja ta miała miejsce na poziomie trzecioligowym.
- Dla mnie to nie ma co wspominać tych pojedynków, a szczególnie jednego. Przegraliśmy na Okrzei 0:5 i to gładko. Strasznie nas Janusz Bodzioch wtedy kaleczył. Jeszcze wtedy grał w Piaście Adam Kryger. Inna sprawa, źe tego meczu nie zapomnę, bo pierwszy raz grałem przy komplecie publiczności. Na stadionie było z 4-5 tys. kibiców fantastycznie reagujących, była oprawa, doping, niesamowite przeżycie – wspomina Wiewióra.
Troszeczkę tylko starsi kibice pewnie pamiętają te pojedynki, bo to ostatnie, prawdziwe gliwickie derby na tym poziomie. Zawodnicy prestiżowo traktowali te spotkania, a fani też byli podzieleni, choć zdecydowanie przeważali fani Piasta.
- Przed tym meczem mieliśmy więcej punktów od Piasta, nie staliśmy na straconej pozycji, ale chyba ta publika tak nas rozłożyła. No cóż, przegrać w swoim rodzinnym mieście 0:5 - nie było się wtedy czym szczycić – kręci głową szkoleniowiec.
Bycie trenerem zespołu występującym pod marką Piasta to zaszczyt, ale też i odpowiedzialność.
- Presja jest i będzie rosnąć. Aby sprostać wyzwaniu, trzeba jeszcze osiągnąć sukces sportowy, a to łatwe nie będzie, bo to zawsze zależy od wielu czynników. Mam jednak nadzieję, że nam się to uda – zaznacza Wiewióra.
Kluczem do sukcesu jest odpowiednie i umiejętne dobranie kadry.
- To zawsze jest w największym stopniu uzależnione od funduszy - zaznacza szkoleniowiec - Czy będziemy grać pod szyldem Piasta czy Barcelony, to zacząć trzeba od budżetu. W czołowych klubach Futsal Ekstraklasy budżety sięgają już miliona złotych na rok. „Powiedzenie nie ma sianka nie ma granka” nie wzięło się z nikąd. Natomiast mam nadzieję, że po tych zmianach, które już zaszły w klubie i drużynie, będziemy mocniejsi i zagramy o wysokie cele – mówi Wiewióra.
Niewielu zawodników Nbitu i GAF Gliwice zostało po zmianach personalnych. Ponad połowa składu to będą zupełnie nowi gracze.
- Wszyscy wiemy na jakich miejscach skończył Nbit i GAF poprzedni sezon. Żadna z tych drużyn nie walczyła o czołowe lokaty. Potrzebne więc były wzmocnienia. Zakontraktowaliśmy zawodników, takich, którzy w moim przekonaniu dodadzą jakości tej drużynie – zaznacza na koniec Sebastian Wiewióra.
źródło piast.gliwice.pl