Przemysław Dewucki do Nbitu dołączył w przerwie letniej minionego sezonu. Nie musiał specjalnie się nawet wysilać, aby zyskać sobie sympatię kibiców pomarańczowo-srebrnych, bo zdecydowana większość fanów futsalu wie doskonale, co potrafi. „Pompon” nie zawiódł. Szczególnie dużo pożytku drużyna miała z niego w rundzie jesiennej. Wiosną częściej pauzował z powodu kartek niż grał, ale jak sam zaznacza, nie był to dla niego zły sezon.
O swojej grze...
Pierwszą rundę miałem jedną z lepszych w swojej karierze, jeśli nie najlepszą, strzeliłem 10. bramek. W drugiej było już gorzej. Był tylko jeden gol, jeszcze doszły pauzy za żółte kartki. Skończyło się na szóstym miejscu, trzeci raz z rzędu, bo dwukrotnie na takiej lokacie kończyłem rozgrywki będąc zawodnikiem GAF Gliwice. Mogło być lepiej, ale też nie ma co za bardzo narzekać. Nie ma progresu, ani regresu.
10 żółtych kartek...
Nie wiem czy to nie był przypadkiem rekord wszechczasów w polskiej lidze futsalu. Trudno to jakoś logicznie wytłumaczyć. Nie dostałem żadnej za komentowanie decyzji sędziego czy niepotrzebne odzywki. Dwie były głupie, bo za zagrania ręką, ale reszta wynikała z walki. Nie ma też, co szukać winy tylko u sędziów, choć kilka kartek było pokazanych zbyt pochopnie.
11 goli – wyrównany najlepszy wynik...
Cztery mecze pauzowałem za kartki. Była jeszcze lekka kontuzja, więc też jedno spotkanie z tego powodu opuściłem. Pewnie by coś w tych meczach jeszcze wpadło.
Aklimatyzacja w Nbicie...
To nie było dla mnie nic nowego. Praktycznie wszystkich chłopaków znałem, a z większością grałem i to jeszcze całkiem niedawno w GAF.
Jesień dobra, wiosna słaba ‘
Trudno tu zwalać winę tylko na fakt, że byliśmy beniaminkiem. Myślę, że sezon ogólnie był udany. Bardziej martwię się o następny, bo w tym drugim zawsze jest trudniej.
Wygrane z silnymi, przegrane ze słabymi...
- Trudno to jakoś logicznie wytłumaczyć. W naszym przypadku nawet ta reguła nie do końca obowiązywała. Rzeczywiście z zespołami z górnej części tabeli jakoś łatwiej nam było się zmobilizować i uzyskać dobry wynik, a z dołem różnie to było.
Duża liczba straconych bramek...
Myślę, że miał na to wpływ nasz styl gry. Jak się biega 60/70% za piłką, a się nią nie gra, to rywal siłą rzeczy będzie miał tych sytuacji więcej niż my. A to przekładało się na sytuacje.
Zmiana trenera...
W moim odczuciu nie miało to większego wpływu na naszą postawę w dalszej części sezonu.
CDN
źródło: Biuro praoswe Nbit Gliwice